Kaim
*********dzień ucieczki Mary z więzienia**************
-
Teraz zajmie miejsce koło mnie. - mówił król. - Razem ze swoją rudowłosą
wybranką. Przedstawiam wam tą piękną osóbkę, jaką jest Calena. Narzeczona
mojego syna. Jutro oficjalne zaślubiny. Zaproszeni są aniołowie największej
arystokracji, a każdy poddany otrzyma sakiewkę złota!
Na
sali zawrzało. Ludzie cieszyli się bardziej złotem, niż moim weselem. Ojciec
twierdził, że im szybciej się ożenię, tym dłużej zostanę w zamku. Na przyszłą
małżonkę wybrał mi Calenę - moją przyjaciółkę z dzieciństwa. Jest szlachetnie
urodzona. Jej ojciec jest baronem Qil.
Qil to miasto na południu. Tam zawsze świeci słońce i
jest ciepło. Większość ludzi ma brązową skórę i rude włosy. Region ten cechuje
się również wysokim poziomem rolnictwa. Hoduję się tu oliwki, cytrusy i winorośle.
Oprócz roślin ludzie zajmują się również zwierzętami. Lamy, konie wyścigowe i
bydło.
Calena wyróżniała się wśród mieszkańców, ponieważ
miała jasną karnacje. Jej blada cera kontrastowała z płomiennymi włosami i
ciemnymi, zielonymi oczami.
Po całym wystąpieniu wróciłem do swojej komnaty.
Padłem na aksamitną, zieloną pościel. Zamknąłem oczy i dałem ponieść się
ciemności. Czerń ogarnęła mnie całego. Delikatnie muskała po twarzy, jakby się
zmaterializowała. Przed oczami pojawiła mi się Mara. Nachylała się z uśmiechem
na twarzy. Odgarnąłem jej włosy za ucho. Szybkim ruchem objąłem ją. Obróciłem
nas tak, że leżałem na niej. Właśnie miałem ją pocałować, kiedy usłyszałem
pukanie do drzwi. Sen rozmył się i czerń odpłynęła.
-
Czego?! - krzyknąłem otwierając drzwi.
-
Kaim... - zaczęła cicho Calena.
-
O co chodzi? - spytałem, już spokojniejszy.
-
Chciałam porozmawiać. - oznajmiła.
Gestem
ręki zaprosiłem ją do środka. Usiadła na krawędzi łóżka. Suknia była tak
szeroka, że zajmowała prawie całą szerokość kołdry. Stanąłem na przeciwko niej
i czekałem, aż coś powie. Widząc, że czekam na jej ruch, odgarnęła suknie z
łóżka i poklepała pościel. Z niechęcią usiadłem koło niej. Złapała mnie za
dłonie, spojrzała w oczy i powiedziała:
-
Od tygodnia jesteś jakiś inny. Dawniej nie byłeś taki. Zawsze bawiliśmy się w
rodzinę, a teraz? Odkąd przybyłeś tu z Serielem i tą dziewuchą, opuściły się
wszelkie uczucia, emocje. Kaim co się dzieje? Jutro nasze wesele, a ja my nawet
nie jesteśmy blisko siebie. Śpimy w osobnych komnatach. Chce ciebie, rozumiesz?
Pragę cię od zawsze.
-
Wyjdź. - nakazałem jej oschle i zabrałem dłoni.
Zmieniłem się, wiem. Dotarło do mnie kogo kocham
najbardziej - Mare. Jeszcze w świecie ludzi to zrozumiałem. Kiedy wpuściłem
swój jad do jej żył, coś zaiskrzyło. Poczułem, jakby niewidzialna więź nas
połączyła. Jako pierwsza przeżyła moje ugryzienie. I to był znak. Znak, że
jesteśmy sobie przeznaczeni. Jednak ona mnie uważa za bezdusznego zabójcę i
teraz pewnie układa sobie życie z jakimś aniołem. W Welfix nie brakuje
kandydatów. Mara jest zabójczo piękna, żaden jej się nie oprze.
-
Kaim kochanie... – powiedziała dziecinnym głosem.
-
Calena nie jestem tym samym Kaimem co kiedyś. W świecie ludzi zrozumiałem, że
miłość nie istnieje. Liczy się tylko władza. - skłamałem.
-
Kaim cholero jedna! - pisnęła. - Twój ojciec powiedział, że już jutro będziemy
małżeństwem. Jak możesz tak mówić!
-
Nie zachowuj się, jak rozwydrzona księżniczka! - skarciłem ją. - Zostaniemy
mężem i żoną, to prawda. A teraz wyjdź, muszę wybrać strój na jutro.
-
I to mi się podoba. - powiedziała z uśmiechem.
Wstała
i rzuciła mi się na szyje. Nasze usta połączyły się w pocałunku. Po chwili
oderwała się ode mnie i zadowolona wyszła z mojej komnaty.
Nagle za oknem rozległy się odgłosy kroków. Rycerze
biegali po dziedzińcu, jak opętani. Zapanował totalny chaos. Zbiegłem szybko po
schodach i wpadłem w sam środek szamotaniny, która właśnie nastąpiła.
Rozdzieliłem dwóch aniołów.
-
Co tu się wyprawia?! - wykrzyknąłem.
-
Książę... ja... - nie mógł się wysłowić strażnik bramy, którego starano się
pobić.
-
No wyduś to z siebie! - rozkazałem.
-
Przepuszczałem dwie uciekinierki z lochów. Ja nie wiedziałem, że one...
Wyglądały tak niewinnie. - tłumaczył się.
-
Ta jedna miała zostać jutro stracona! Król specjalnie kazał nam trzymać ją przy
życiu tak długo, a teraz? - pytał z pretensją lord dowódca.
-
O czym ty mówisz? - spytałem ze zdziwieniem.
-
W dniu twojego przybycia zamknęliśmy jakąś dziewczynę w lochach. Król
powiedział, że będzie ona niespodzianką na twoje wesele. A teraz?! Przez tego
gnoja nie będzie niespodzianki! - pokazał na strażnika bramy i lochów.
Ten drugi leżał martwy na noszach. W głowie miał
dziurę po mieczu. Obok niego, na drugich noszach znajdował się grupy człowiek.
Miał zmiażdżoną szyje. Brakowało mu również górnej części ubrania.
-
Strażnikowi bramy dajcie sto sztuk złota. Jeśli dowiem się, że ktoś jeszcze go
pobił, jego głowa znajdzie się na palu. - powiedziałem.
Biegiem
ruszyłem do sali tronowej. Przedarłem się przed tłum sług i stanąłem przed
ojcem. Gniew wypełniał każdą cząstkę mojego ciała. Żyły na moich dłoniach
poczerniały. Ojciec szybko wyprosił wszystkich i zostaliśmy sami.
-
Co się stało synek? - spytał z drwiną.
-
Więziłeś ją przez tydzień w lochach. Potem chciałeś zabić na moim ślubie. Nie
taka była umowa! Miałeś ją wypuścić, jak tylko wyzdrowieje! Co ja ci takiego
zrobiłem, co?! - wybuchnąłem.
Więził
ją cały czas ten, a ja nic z tym nie zrobiłem? Jak mogłem nie wyczuć tego, że
jest tak blisko mnie i cierpi. Mam nadzieje tylko, że nie napiła się wody w
celi. Jeśli coś jej się stało to nigdy sobie tego nie wybaczę. Gdzie ona teraz
jest? Co się z nią dzieje?
-
Zabiłeś mojego pierworodnego! Mógłby być wspaniałym królem! - wstał i teraz
byliśmy sobie równi.
-
Jak możesz mnie wciąż o to obwiniać! Byliśmy jeszcze w brzuchu matki. Moja
wina, że jako demon potrzebowałem krwi? – spytałem ze wściekłością.
-
Przynajmniej ta szmata umarła. – powiedział ostro.
-
Nie mów tak o niej!
-
Zdradziła mnie! I to z kim? Z demonem! Ciesz się, że złożyłem przysięgę krwi,
że nie skrzywdzę fizycznie dziecka Delicji.
-
Dlatego chcesz wykończyć mnie psychicznie? – spytałem kręcąc głową z niedożywianiem.
-
To jest jeden z najważniejszych celów w moim życiu. – odpowiedział z uśmiechem.
Następnego dnia stałem już na platformie, wyłożonej
białym dywanem. Miałem na sobie czarne skórzane spodnie i czarną kurtkę
skórzaną z krowy. Włosy miałem ulizane tłuszczem, żeby się sterczały na
wszystkie strony. Obok mnie stała szczęśliwa Calena. Biel kontrastowała z jej
płomiennymi włosami. Chciałem już mieć za sobą ceremonie.
Po wielkiej uczcie, tańcach i śpiewach, nastała ta
chwila. Pierwsza małżeńska noc. Jak dobrze, że Calena zażyczyła sobie bal
maskowy. Nie musiałem widzieć, jej twarzy tej nocy. Pokój był rozświetlony
dziesiątkami świec. Kiedy przyszedłem ona leżała już pod kołdrą. Na podłodze
znajdowała się wymięta suknia ślubna.
Usiadłem obok niej. Próbowała mi ściągnąć maskę. Była
ona niebiesko-biała z szerokim uśmiechem. Chwyciłem ją za dłoń i podałem
kieliszek wina.
-
Wypijmy za nas. - powiedziałem.
Musiałem
jakoś to przedłużyć tą chwile. Ten moment musi się odbyć, to pewne. Ale nic się
nie stanie, jeśli nastąpi to po kilku kieliszków wina. Calena posłusznie piła,
a ja dotrzymywałem jej kroku. Jak to dobrze, że ma słabą głowę. Po trzech
porcjach wina, odleciała. Śmiała się i mamrotała coś. Odstawiłem kielich i
usiadłem obok niej.
-
Kaim, hahaha. No choć tu kotku. - powiedziała sepleniąc.
-
Już jestem. - odpowiedziałem i ucałowałem ją w rękę.
------------------------------------------------------------------------------------------------
Jeśli to przeczytałaś/przeczytałeś pozostaw komentarz, bardzo mnie to motywuje. :)
Dziękuję za ponad 3.000 wyświetleń :D Napełniło mnie to wielkim optymizmem i chęcią do pracy.
Kaim jednak wciąż myśli o Marze. Poślubna noc z Caleną? Co z tego wyniknie?
Dziękuję za ponad 3.000 wyświetleń :D Napełniło mnie to wielkim optymizmem i chęcią do pracy.
Kaim jednak wciąż myśli o Marze. Poślubna noc z Caleną? Co z tego wyniknie?
Podtrzymuje swoje oskarżenie, Pani Sędzio!
OdpowiedzUsuńKaim jest najokropniejszym, najprzystojniejszym i najsłpdszym facetem o jakim czytałam :P
Nie wiem czemu, ale jakoś do postaci Caleny pasuje mi stwierdzenie, że rudy to niewdzięczny kolor.... (sama jestem lekko ruda XD)
Oczywiście, król jest zimnym draniem.
Czekam na next i weny ;)
Kaim to taki niegrzeczny chłopiec trochę, ale jeśli mu na czymś zależy, to będzie nawet zasad przestrzegał ;) Rudy to piękny kolor haha :D a Calena nie zasługuje na niego ;p dziękuje i pozdrawiam :*
Usuń