piątek, 27 listopada 2015

Księga II section III

Mara
Siedziałam obok gospodarza przy pianie. Strzelił palcami i zaczął grać River Folws In You (https://www.youtube.com/watch?v=LyTBCaCnYco). Kiedy skończył po policzkach ciekły mi łzy. Nie słyszałam jeszcze tak smutnej i pięknej melodii. Wytarłam oczy rękawem... sukni. Dopiero co miałam na sobie spodnie i podkoszulek, a teraz?! Jakim cudem to w ogóle się na mnie znalazło?
- Chcesz, żebym odpowiedział ci na te pytania? - spytał gospodarz.
- Czytasz w myślisz? – odpowiedziałam pytaniem.
- To jest odpowiedz, jakiej oczekiwałem. Tak czy nie?
- Tak. – odparłam.
Wstał i okrążając krzesełko znalazł się po mojej prawej stronie. Podałam mu rękę i wstałam. Znów usiedliśmy na sofie. Spojrzałam mu w oczy i powiedziałam:
- A więc zaczynaj. Dlaczego mam na sobie sukienkę?
- Ponieważ Kaim z Serielem cię w nią ubrali. – odpowiedział swobodnie.
- Ale ja cały czas byłam z tobą, więc jak? – nie potrafiłam uwierzyć w to co właśnie mi powiedział.
- Twoja dusza jest tutaj, ale ciało jest w Leniwer. Zmienili ci ubiór, żeby wszyscy myśleli, że jesteś stąd. Ochronili cię w ten sposób.
- A krew...
- Kaim, aby pobudzić twoje ciało do życia, napoił cię swoją krwią. – przerwał mi.
- Skąd wiesz o tym wszystkim? – spytałam zdziwiona.
- Taki mam dar. Wiem co się dzieje, gdzie i jak. Potrafię również przewidzieć przyszłość, jednak może ona się zmienić.
- Jesteś jednym z Władców Podziemia, prawda?
- Oczywiście, że tak.
- Poznałam już Beliala, Lewiatana i Lucyfera. Więc ty musisz być...
- Szatanem. - przerwał mi. - Rzadko bywam w Podziemiu, dlatego przyjąłem ci tutaj. Każdy z moich braci demonów ma taki dom.
- A gdzie my dokładnie jesteśmy? – rozglądnełam się dookoła.
- W Lesie Martwych Drzew. Kiedyś się dowiesz gdzie to jest.
- A czemu nie teraz?
- Ponieważ masz dużo wiele innych pytań. – szeroko się uśmiechnął.
- No właśnie już nie. – powiedziałam zawieszając ręce na piersi.
- Lunas nie powiedział ci wszystkiego o demonach. – spojrzał mi głęboko w oczy, jakby penetrował każdy kawałek mojej duszy.
- Chyba sam wiesz, co zaraz powiem. – oznajmiłam z lekką irytacją.
Czy tak czują się osoby, które wiedzą, że czytam im w myślach?
- Może od początku. Demon rodzi się powstając z grzechów ludzi i niespełnionych marzeń. Wychodzi wtedy z lawy, jako dorosły mężczyzna. Tak o to powstałem. Demonem można się też urodzić albo stać. Mowa oczywiście o ugryzieniu. Przez prawie cały czas była to najbardziej powszechna metoda. Do czasu, gdy liczba demonów była wyższa od pozostałych istot. Musieliśmy obciążyć klątwą każdego demona. Polegała ona na tym, że jad, który wstrzykiwali w ciało ofiary zabijał. Nie mogli nikogo stworzyć.
- Ale ja... – zaczęłam, ale mi przerwał.
- Wiem. Przeżyłaś tylko, dlatego że Księżyc cię wybrał. Nie wiem nawet dlaczego...
- Może stwierdził, że jestem wyjątkowa? – tym razem to ja weszłam mu w słowo.
- Nie schlebiaj sobie. Mógł równie dobrze wybrać Dwayne'a Jonhsona.
- Sugerujesz, że nie nadaje się na demona? – powiedziałam z udawaną złością.
- Nie, wręcz przeciwnie. Nawet jestem zaskoczony twoimi występkami. Odgryźć język przy całowaniu? Tego jeszcze nie słyszałem. – uśmiechnął się jeszcze szerzej wspomniawszy o mojej przygodzie z Fabianem.
- Dobra, kontynuuj. – musiałam to powiedzieć, bo zaraz zaczął by mi wypominać, jak zabiłam pozostałych.
- Zapewne ciekawi cię, jak to jest z tym wiekiem w Welfix? Dlaczego Ciapka i Fabian byli tacy starzy, a wyglądali na dwadzieścia jeden lat? Jeśli nie spłodzisz lub nie urodzisz dziecka, to twój rozwój zatrzymuje się przy dwudziestym pierwszym rokiem życia, czyli pełnej pełnoletności. To tyczy się wszystkich stworzeń oprócz demonów. My starzejemy się i starzejemy, ale możemy zmieniać swój wygląd. Myślisz, że czemu tak szybko urosłaś?
- A co jak już pojawi się dziecko? – spytałam zaciekawiona wykładem o demonach.
- Obydwoje z rodziców starzeje się do czterdziestego drugiego roku życia. Jeśli będą mieć wnuki, to przybywa im kolejne dwadzieścia jeden lat i tak aż do śmierci. Najczęściej jest to śmierć naturalna w wieku stu czterdziestu lat.
- Dzięki, tyle mi na razie wystarczy.
- W takim razie musimy się pożegnać. – wstał i wskazał ręką na drzwi.
- Już? – głos mi się załamał i brzmiał, jakbym łkała.
- Od pięciu dni leżysz w ciemnej celi. Nie jadłaś i piłaś. Im dłużej to będziemy przeciągać, tym szybciej umrzesz. – dobra, przekonał mnie tym.
- A jeśli będę potrzebowała twojej pomocy, rady?
- Wystarczy, że narysujesz pentagram w środku położysz jakiegoś anioła. Oczywiście musisz go potem zabić. – były to jego ostatnie słowa przed odejściem.
Obraz Szatana i jego wspaniałego domu zaczął się oddalać. Po chwili był już tak daleko, że widziałam tylko białą kropę na czarnym tle. Znów nastała ciemność. Jednak teraz było inaczej. Czułam pod dłońmi zimny beton...
------------------------------------------------------------------------------------------------
Jeśli to przeczytałaś/przeczytałeś pozostaw komentarz, bardzo mnie to motywuje. :)
Rozdział to w sumie sam dialog, ale jest to taka odskocznia od normalnych ;p Podoba wam się postać Szatana? Bo mi bardzo. 

4 komentarze:

  1. Rozdział super, jak zawsze :* Nie mogę doczekać się kolejnego :) jeszcze raz najlepszego :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję :* w końcu wróciłaś :D i naprawdę wielkie dzięki za życzenia i że pamiętałaś <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Zawsze miałam słabość do diabłów itp. ;P
    Rozdział ciekawy. Nie mogę doczekać się burzliwej reakcji Mary na wieść, że siedzi w celi....
    Ach! Czekam na next i weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję :3 może jeszcze jutro pojawi się kolejny rozdział hahha wena do mnie przyszła i nie chce pójść

    OdpowiedzUsuń