MARA
Fabian stał w rozkroku z wycelowanym mieczem w wilka. W jego zielonych oczach pojawił się strach. Ręce zaczęły mu się trząść. Kiba znajdował się za mną i szczerzył kły.
Fabian stał w rozkroku z wycelowanym mieczem w wilka. W jego zielonych oczach pojawił się strach. Ręce zaczęły mu się trząść. Kiba znajdował się za mną i szczerzył kły.
-
Maro, odsuń się od tego wilkora. - powiedział anioł.
-
Fabian to jest mój przyjaciel, nic mi nie zrobi. - odparłam.
-
Tak ci się tylko wydaje. Wilkory to przebiegłe istoty. Są szkolone przez
aniołów do tropienia swoich ofiar, by później zrobić z nią to, co rozkazał im
treser.
I
co ja mam teraz zrobić? Ufam Fabianowi. Nie musiał mi mówić, jak zdenerwować
Teodora, a jednak to zrobił. Poza tym po co miałby mnie okłamywać? Pochodzi z
Welfix i wie dużo więcej niż ja. Ale przez cały ten czas Kiba zachowywał się
normalnie i ani razu nie zrobił mi krzywdy. Był opiekuńczy i kochany. A co
jeśli wilk został wyszkolony do tropienia demonów? I codziennie pilnuje mnie,
żebym nie uciekła? Im dłużej nad tym myślałam, tym bardziej wątpiłam w
niewinność Kiby. Po chwili odwróciłam się do niego. Te niebieskie oczy coś mi
mówiły. Wydawały się takie znajome. Już wiem...
Szybko odsunęłam się od wilkora i stanęłam za
Fabianem. On wciąż mierzył mieczem w stronę wilka. Kiba natomiast przestał
warczeć. Próbował nawiązać ze mną kontakt wzrokowy, ale za każdym razem
odwracałam głowę. Wiedziałam, że w końcu pęknę, więc powiedziałam:
-
Fabian przegoń go.
Anioł
rzucił się na niego. Kiba robił szybkie uniki i nie dał się zranić. Fabian ciął
bez chwili przerwy. Po kilku minutach był cały mokry od potu. Wilkor w końcu
zrozumiał, że musi odejść. Podniósł głowę do góry i żałośnie zawył. Po czym
pobiegł przed siebie. Gdzieś w głębi chciałam, żeby wrócił. Ale na to już było
za późno.
Fabian odprowadził mnie do domu. Przez całą drogę nie
wymieniliśmy ani jednego słowa. Łzy lały mi się strumieniami. Nie potrafiłam
ich powstrzymać. W końcu dotarliśmy do celu. Kiedy miałam już zamykać drzwi,
nagle znalazł się w nich czarny but. Spojrzałam na Fabiana, a on spytał:
-
Mogę wejść?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
WILK
Cholerny anioł. Wszystko skomplikował. Teraz jeszcze trudniej będzie mi wykonać misje. I co ja powiem Królowi? Został mi tydzień, a później Trina może się przegnać z życiem. Nie mogę na to pozwolić. Zamiast od razu wziąć się do roboty, to obijałem się jedząc szynkę. Może jeśli uda mi się naprawić tą przyjaźń, to zrealizuję zadanie. Muszę je wykonać, inaczej... Nawet o tym nie myśl! rozkazałem sobie. A jeśli zawiodę... Co wtedy? Moje życie straci sens. Świat straci swoje barwne kolory. Całe szczęście z niego uleci i już nigdy nie wróci. Uniosłem głowę do góry i zacząłem żałośnie wyć. Dzielą nas dwa światy, ale może gdzieś tam w głębi siebie mnie słyszy?
Cholerny anioł. Wszystko skomplikował. Teraz jeszcze trudniej będzie mi wykonać misje. I co ja powiem Królowi? Został mi tydzień, a później Trina może się przegnać z życiem. Nie mogę na to pozwolić. Zamiast od razu wziąć się do roboty, to obijałem się jedząc szynkę. Może jeśli uda mi się naprawić tą przyjaźń, to zrealizuję zadanie. Muszę je wykonać, inaczej... Nawet o tym nie myśl! rozkazałem sobie. A jeśli zawiodę... Co wtedy? Moje życie straci sens. Świat straci swoje barwne kolory. Całe szczęście z niego uleci i już nigdy nie wróci. Uniosłem głowę do góry i zacząłem żałośnie wyć. Dzielą nas dwa światy, ale może gdzieś tam w głębi siebie mnie słyszy?
Nagle pojawiła się przede mną ciemna, skrzydlata
postać. Najeżyłem się i wyszczerzyłem kły. Nie był sam. Przyprowadził ze sobą
pięciu kolegów. W tym samym czasie wszyscy razem rzucili się na mnie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ MARA
Razem z Fabianem siedziałam w kuchni przy stole. Stała
na nim lira wódki i dwie szklanki. Butelka była już w 3/4 pusta, ponieważ
chciałam, jak najszybciej pozbyć się bólu. Bólu, który towarzyszy mi od samego
początku przemiany. Bólu, którego nigdy nie chciałam. Bólu bycia samej. Niby
miałam Fabiana, ale to nie było to samo, co z Lunasem czy Kibą. Nagle zdałam
sobie sprawę, że wraz z przemianą wzmocniła mi się głowa. Kręciło mi się i
obraz stracił ostrość, ale po takiej ilości alkoholu już dawno powinnam była
spać. Fabian w końcu zabrał butelkę i powiedział:
-
Wystarczy, bo za chwilę nie będziesz w stanie nawet palcem ruszyć.
-
Ja nie dam rady?! - krzyknęłam na cały dom i walnęłam pięścią w stół,
zostawiając głęboki dołek.
-
Uspokój się. - nakazał mi anioł. - A teraz posłuchaj. Kiedy jedna z moich opatrywała
ci rany, pobrała ci krew do badań. Sprawdzaliśmy czy nie masz może jakiegoś
zakarzenia.
Momentalnie
wytrzeźwiałam. Fabian mógł dzięki temu poznać moje DNA. A co tam DNA... Mógł
wszystko o mnie wiedzieć. Co jem, jak szybko się regeneruje i na co jestem
odporna.
-
Od jak dawna już wiecie? – spytałam łamiącym się głosem.
-
Od incydentu z Ciapką. – odparł sucho.
-
Czemu dopiero teraz Fabian?
- Musiałem
to wszystko dokładnie przemyśleć. Maro, ja cię kocham i nie obchodzi mnie to
kim jesteś.
Po
tych słowach przybliżył się do mnie i objął ramieniem. Przyłożył swoje czoło do
mojego i patrzyliśmy sobie w oczy. W końcu mnie pocałował. Ale nie był to czuły
pocałunek. Był taki... nijaki, zwykły. Próbowałam się odsunąć od niego, lecz on
co raz bardziej na mnie nacierał. Jedną ręką wciąż mnie obejmował, a drugą
skierował w kierunku tyłka. Strasznie się napalił. Wpychał mi język aż do
gardła. W końcu się wkurzyłam i odgryzłam mu ten język. Odsunął się ode mnie i
krzyczał na cały głos, plując przy tym krwią. Ja w tym czasie wyplułam wiotki
mięsień. Fabian klęczał na podłodze zatykając usta. Czerna ciecz lała się
pomiędzy jego palcami, a łzy kapały z oczu.
Nagle do domu wpadło dwóch Auxilimistów. Każdy z nich
miał kastety na pięściach. Wysoki blondyn podszedł do Fabiana, że sprawdzić jak
z nim. Ten odepchnął go i podszedł do mnie. Chwycił mnie zakrwawioną dłonią za
szyje. Ścisnął ją z całej siły. Próbowałam się jakoś uwolnić, ale przez ten
alkohol znacznie osłabłam. Drugą ręką dał znak, żeby ktoś wszedł.
Do kuchni weszło czterech Auxilimistów. Każdy z nich
ciągnął za łańcuch. Dwa z nich na końcach były obwiązane na łapach Kiby, trzeci
wokół szyi a czwarty wokół brzucha. Futro miał potargane i zakrwawione w kilku
miejscach. Nie ruszał się. Dało się słyszeć tylko ciche jęknięcia z bólu.
Wyrywałam się jeszcze bardziej. Chciałam pomóc Kibie.
Uwolnić go i wyleczyć. Wbiłam Fabianowi paznokcie w dłoń. Puścił mnie, a ja
chwiejnym krokiem szybko podeszłam do wilka. Wtedy blondwłosy anioł przywalił
mi kastetem w brzuch. Upadłam i razem z kolegą okładali mnie pięściami. Połamali
mi żebra, złamali lewą ręką i podbili prawe oko. Zwijałam się bólu. Nie miałam
nawet sił krzyczeć. Błagałam ich, żeby przestali, ale oni nie przerywali. Po
pięciu minutach Fabian dał im znak ręką, żeby przestali. Podszedł do mnie,
uklęknął i chwycił moją twarz dłonią.
"Jak wiesz mamy również informacje
o twoich talentach, więc powinnaś mnie słyszeć. Nie chciałem, żeby tak to
wyglądało, ale sama się o to prosiłaś. Myślałem, że jeśli rozkocham cię w sobie,
to szybciej do nas dołączysz. Ale najwidoczniej nie jesteś taka łatwa. Na
początku mieliśmy plan, że Teodor pokona cię i daruje ci życie, pod warunkiem,
że do nas dołączysz. Jednak jakimś cudem udało ci się go zabić. Właśnie wtedy postanowiliśmy,
że wymyliśmy plan B. Jak nie po dobroci, to przemocą. Potrzebowaliśmy tylko
kogoś na kim będzie ci zależeć. Ten twój wilczek był idealny. Wiec albo do nas dołączysz
i pomożesz nam zlikwidować Leonadów albo ty i ten pies umrzecie. Wybieraj."
Fabian manipulował mną i oszukiwał przez ten cały
czas. Udawał te wszystkie uczucia. Ośmieszył mnie, a ja wyszłam na zakochaną
idotkę!. Nie daruje mu tego. Nienawidzę go! Adrenalina i agresja wypełniły
każdą część mojego ciała. Czułam je nawet w kościach. Wszystkie moje żyły
powychodziły na wierzch, nawet te na twarzy. Oczy zaszły czernią, a cały widziany
przeze mnie obraz poczerwieniał. Pod nimi zrobiły się ciemne kręgi. Skóra mi
zbladła, a usta pociemniały. Lecz nie wyglądałam, jak anorektyczka. To pewnie
przez to, że piłam krew.
Szybkim ruchem chwyciłam Fabiana za ręką, którą przytrzymywał
mi twarz i zmiażdżyłam ją. Zawył z bólu, plując krwią na lewo i prawo.
Chwyciłam go za szyje i rzuciłam nim o ścianę. Nagle w moim kierunku ruszyła
dwójka Auxmilistiów z kastetami. Jednego z nich odepchnęłam nogą, a w przypadku
drugiego zrobiłam unik, chwyciłam za szyje i skręciłam mu kark. Na cały dom
rozniósł się dźwięk łamanych kości. Kiedy jego ciało bezwładnie opadło,
nachyliłam się i wbiłam kły w jego nadgarstek. Uporałam się z tym w kilka
sekund. Nagle reszta aniołów rzuciła się na mnie. Przycisnęli mnie do podłogi,
żebym nie mogła się ruszyć. Myśleli, że wygrali, gdy nagle rozbudziłam w sobie
ogień i całe moje ciało płonęło. Podpaliłam przy tym dwójkę z nich. Biegali po
całym pomieszczeniu krzycząc z bólu. Pozostali próbowali im pomóc, rozwalając
kran w kuchni. Nie dość, że skrzywdzili mojego Kibe, to jeszcze chcą mi dom
zalać? Oj, nie ma tak dobrze. Tupnęłam nogą w podłogę i wysunęłam ręce przed
siebie. Przez podłogę przeszła fala i nogi trójki Auxilimistów pokryła ziemia,
tworzące twarde stożki. Szamotali się, ale nic im to nie pomagało. Walili w to
pięściami, ale wciąż byli unieruchomieni. Machnęłam ręką i stanęli w
płomieniach. Teraz krzyki to już było słychać na całe Flam.
Kiedy na podłodze leżało już pięć płonących ciał,
skropliłam parę wodą i uformowałam z niej kule, która znajdowała się pomiędzy
moimi dłońmi. Podzieliłam ją na pięć mniejszych i zgasiłam płomienie. Wszyscy
już? Nie, jeszcze jeden został. Fabian. Podeszłam do niego i przykucnęłam. Nie
ruszał się. Miał złamany kręgosłup, ale widział i słyszał. Tyle mi wystarczy.
-
I co teraz? Przegrałeś Fabian. Mogłeś wybrać. I wybrałeś śmierć, idioto. –
powiedziałam, szczerząc czerwone kły.
Złapałam
go za witką rękę i wbiłam się w nadgarstek. Wiedziałam, że nic nie czuł. Ale
został ostatnim w tym pomieszczeniu z anielską krwią.
Zdjęłam z Kiby wszystkie łańcuchy. Zacisnęli je tak
mocno, że na łapkach, szyi i brzuchu miał krwawe pręgi. Kiedy przejechałam mu
dłonią po futrze, wyczułam wystające, połamane kości. Biedactwo. W dodatku
jeszcze tak podle go potraktowałam. Znów
skropliłam wodę i zrobiłam taką jakby "rękawice" na dłoniach i przyłożyłam
je do wilka. Momentalnie ciecz zajaśniała. Kiba jęknął z bólu, ale było widać,
że mu ulżyło. Pod palcami czułam, jak kości się ruszają i scalają. Naderwane
mięśnie wracały do stanu początkowego. Trwało to kilka minut.
Kiedy Kiba się podniósł, nie wiedziałam co zrobić. Na
początku się uspokoiłam i wróciłam do normalnego wyglądu. No prawie. Byłam
tylko cała w krwi i obolała. Nie wiem, kiedy ale moje kości same się naprawiły.
Nagle Kiba polizał mnie po policzku i wyszedł przez otwarte drzwi.
Znów zostałam sama. Klęczałam na środku kuchni i nie
wiedziałam co ze sobą zrobić. Opuściłam głowę w dół i zaczęłam szlochać.
Spojrzałam na swoje dłonie. Niby czyste, ale całe we krwi. Matka miała racje.
Jestem potworem. Jedyna żądza, jaką teraz odczuwam to żądza mordu. Głód,
który z wiekiem będzie narastał. Staję się co raz bardziej niebezpieczna.
Znienacka zaczęłam tracić wzrok. Oczy powoli zachodziły mi mgłą.
Znalazłam się w wielkim, jasnym pomieszczeniu. Nie
była to jaskinia, jak sądziłam wcześniej. Był to pokój o kamiennej podłodze, po
której płynęła lawa. Tym razem było czysto. Nie natknęłam się na żądne ludzkie
szczątki. Na suficie wisiał ogromny żyrandol, zrobiony z setek tysięcy
malutkich diamencików. Ściany pomieszczenia były pokryte gobelinami z scenami z
życia każdego demona. Moją uwagę najbardziej przykuł ten z wielkim napisem
„Mara”. Przedstawiona tam demonica o blond włosach i czarnych oczach. Przejechałam po nim ręką. Był wykonany z
jedwabiu przeplatany złotą nicią. Czy ja na pewno trafiłam do podziemia?
Belial i Lewiatan, jak zwykle siedzieli na swoich
miejscach. Tylko, że tym razem byli ubrani w garnitury, uczesani i pachnący.
Wciągnęłam głęboko powietrze. Róża i krew. Jak zawsze, kiedy się tu zjawiałam
kolejny tron był oświetlony. Siedział na nim mężczyzna z czarną aureolą nad
głową. Miał krótkie brązowe włosy, czerwone oczy z czerwonymi pentagramami w
źrenicach. Skórę miał w kolorze jasnego brązu. Jego duże usta były wykrzywione
w smutku. Również miał na sobie garnitur. W kieszonce na piersi miał uschniętą
różę.
Stanęłam przed trójką Wielkich. „Kim jesteś?” spytałam w myślach. „Przypominasz mi bardzo Saturnine. Była piękną
kobietą. Też miała takie czarne włosy, jako jedyna w Rzymie. Rada starszych
sądziła, że to przez to, że zawarła pakt z Orkusem i wsadzili ją do więzienia,
gdzie umarła. Pewnie myślisz, dlaczego ci to opowiadam? Ponieważ ona nie
zawarła żądnej umowy, tylko zakochała się we mnie, a ja w niej. Widzieliśmy się
raz, a już pałaliśmy wielką miłością do siebie. Przez tego cholernego Boga
mogłem widzieć się z nią raz na wiek. Kiedy znów do niej przybyłem, leżała już
dawno zagrzebana. Szukałem jej duszy, ale trafiła do niego… I teraz robi, jako
Parobek. A ja od tamtego czasu podzielam ból ludzi, którym pękło serce. Ale
moim głównym zadaniem jest pocieszanie demonów i rozbudzanie w nich jeszcze
większego gniewu. Oj, przepraszam, gdzie moje maniery. Jam jest Lucyfer, jeden
z czterech upadłych aniołów i jeden z czterech władców Podziemia. Chciałbym ci
na koniec powiedzieć jeszcze jedno: Ktoś ci podskoczył? Znieważył cię? To nie
krępuj się, tylko zabijaj bez namysłu! Do tego zostaliśmy stworzeni. Wiem, że
dużo opowiedziałem o sobie, za to mało podałem ci wskazówek. To dlatego, że po
raz pierwszy rozmawiam z kimś poprzez mgłę. A teraz żegnaj i obyś miała krwawe
łowy.”
Po obudzeniu się, poszłam do pokoju. Położyłam się na
łóżku i już miałam zasypiać, kiedy ktoś pojawił się w moim oknie…
------------------------------------------------------------------------------------------------Jeśli to przeczytałaś/przeczytałeś pozostaw komentarz, bardzo mnie to motywuje. :)
Przepraszam, że tak długo nie było żadnego rozdziału. Mam tyle rzeczy na głowie teraz :( A w szczególności szkołę :/
Wiedziałam ! Od samego początku nie lubiłam Fabiana . Drań...
OdpowiedzUsuńZakochałam się (znowu) w Kibie.. <3
Podejrzewam, że w oknie pojawił się Kiba w swojej prawdziwej postaci ;)
Czekam na next i weny ;)
Cieszę się, że Ci się podoba :D dziękuje za opinie <3
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do LBA ! Zapraszam do mnie, po więcej info ;)
OdpowiedzUsuńO szok!
OdpowiedzUsuńAle byłam naiwna myśląc,źe Fabian ją kocha :(
No ale mam nadzieje ,ze się jej poszczyci :)
Rozdział świetny
Weny
Anioły to przebiegłe stworzenia, nawet Mare udało im się nabrać ;) dziękuję bardzo i pozdrawiam :3
Usuń